Warhammer 40,000: Space Marine opowiada widowiskową historię kapitana Legionu Strażników Świątyni - Titusa, który wraz ze swymi braćmi przybył bronić planety Graii przed inwazją wrogów Imperatora.
I to w zasadzie całe tło fabularne gry w której próżno doszukiwać się fabularnej głębi, a która sprowadza się do parcia naprzód i przedzierania się przez tysiące przeciwników, wszak Korona Cudów jest zagrożona!
Sama Graia robi wrażenie swoją stalową potęgą, natomiast całości smak psuje brzydka i uboga grafika. Efekty specjalne wyglądają bardzo przeciętnie, a konstrukcja poszczególnych lokacji zionie nudą i powtarzalnością.
Pomimo, że gra nie zostawia gracza samego to jednak ma się wrażenie, iż staje się w pojedynkę przeciwko całej Hordzie. Nasi bracia robią bardziej za statystów, niż pełnoprawnych Kosmicznych Wojowników.
Tytuł nie uniknął błędów graficznych - przy i tak słabej jakości grafice.
Jedyną rzeczą, która naprawdę robi wrażenie są egzekucje wrogów.
Przez ułamek sekundy można poczuć prawdziwą potęgę ultra-żołnierza i w widowiskowy sposób zgnieść wroga na miazgę.
Do tytułu został dołączony tryb wieloosobowy z wieloma modelami gry, ulepszania swojej postaci, jak i ekwipunku.
Ocena: 6/10