Niektore wypowiedzi widzow po projekcji w multikinie pozostawily mi niesmak zepsuly dobre wrazenie po filmie. Po pierwsze film praktycznie nie traktowal o kryzysie migracyjnym. To bylo po prostu tlo dla osobistej historii bohatera ktory moglby byc przybyszem z dowolnefo zakątka swiata. O czym rezyser piwiedzial sam. Jednak komentujacy na sali nie mogli powstrzymac się pd poruszania goracego tematu.. wyjasniajac- tlumaczka nazywala bohatera "imigrantem", gdyz nie byl on nikim innym jak wlasnie imigrantem, ktory przyjechal z iranu w poszukiwaniu pracy i osiedlenia po to zeby wyrwac się, a potem rodzine, z biednej iranskiej wioski. Komentujacy nie powstrzymali sie przed poprawieniem tlumaczki ze "nie imigranci tylko uchodzcy"!!!! I teraz mam nadzieje ze Ci koledzy z czarnymi brodami, ktorzy wniesli na sali to larum czytaj to- serio???? No chyba bohater byl najzwyklejszym w swiecie imigrantem, takim jak ja bym byla jadac gdziekolwiek za granice w celu osiedlenia. I na prawde festiwal filmowy i tego typu film (bynajmniej nienpolityczny), to nie jest miejsce na rozwizywanie problemow uchodzctwa/terminologii i osobistych dylematow/frustracji tudzież publicznego poprawinia prowadzących.. Co do filmu, nie w moim guscie ale dobry.
Dlatego nie należy chodzić do Multikina. Oglądałam film na Nowych Horyzontach i absolutnie inne było zachowanie widowni. Więc jeżeli w Twoim mieście są jakieś kina studyjne, gdzie nie wolno "żreć i żłopać" to polecam. Nie wiem skąd się bierze ta znacząca różnica w zachowaniach widzów, ale naprawdę jest. A tak poza tym film średni.