PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=512784}

Terminator: Genisys

Terminator Genisys
6,1 71 729
ocen
6,1 10 1 71729
3,5 17
ocen krytyków
Terminator: Genisys
powrót do forum filmu Terminator: Genisys

2 pierwsze filmy z Arnoldem miały to coś i nie da się do tego wrócić.

ocenił(a) film na 7

Przecież John Connor sam w sobie nie jest negatywnym bohaterem -.-
Sara jest przekonana, że powstrzymali Skynet. Zniszczyli T-800 z T1, zniszczyli Cyberdyne, zabili Johna-maszynę i jest też przekonana, że zniszczyli Genisys. W tej sytuacji buntu maszyn nie będzie, Dnia Sądu nie będzie, a żadna maszyna nie przejmie nad Johnem kontroli, bo żadnych maszyn nie będzie.

użytkownik usunięty
Dentarg

Skoro nic nie będzie to czemu planują aż dwie kontynuacje?

ocenił(a) film na 7

Panie kolego, ruszże pan głową. Sarah jest przekonana, że nic nie będzie. Tu jest cała zagwostka. Ci dobzi wierzą w to, że jest fajnie i że nic nie będzie. A tak na prawdę będzie, bo po cichu się Skynet szykuje do wojny.
A skoro ona wierzy w to, że nic nie będzie to dlaczego ma nie płodzić Johna? Tym bardziej, że John, bez maszyny która go kontrolowała, był pozytywnym bohaterem.

użytkownik usunięty
Dentarg

A po co płodzić bękarta który będzie chciał uratować ludzkość przed tym co sam potem/wcześniej zbuduje? Nie rodzić wcale i nie będzie problemu.

ocenił(a) film na 7

"A po co płodzić bękarta który będzie chciał uratować ludzkość przed tym co sam potem/wcześniej zbuduje?"

Spróbujmy jeszcze raz. Ty twierdzisz, że czas zatoczy koło, a jeśli John się urodzi w rzeczywistości w której Skynet nie istnieje to (nie mam pojęcia jak...) jakaś maszyna przejmie nad nim kontrolę i wyśle w przeszłość, żeby zbudował Skynet, tak?
Po T5, z punktu widzenia Sary, Skynetu NIE ma, ponieważ, jej zdaniem, zniszczyli go w T5. A skoro, z jej punktu widzenia, go nie ma to nie będzie żadnego problemu z płodzeniem Johna, który nie przejdzie na stronę maszyn bez ingerencji Skynetu.

ocenił(a) film na 8
Dentarg

Tutaj mam pewne wątpliwości, tak samo jak Aerosol. Gdyby było tak jak mówisz, to po co odwiedzać małego Kyla i przekazywać mu informację, że Skynet to Genisys (czy tam odwrotnie). Przecież ta informacja jest już nieaktualna. W tej przestrzeni czasowej nie będzie komu cofnąć się w czasie bo nie będzie Judgment Day.
Moim zdaniem, to nie do końca jest tak, że wszyscy są happy i szczęśliwi bo świat uratowany. Moim zdaniem, cały czas z tyłu głowy mają, że to może być tylko czasowe odroczenie.

ocenił(a) film na 7
Lalu

Słuszna uwaga :) Być może jest tak jak piszesz, że mają oczy dookoła głowy i mimo iż wydaje im się, że pokonali Skynet to nadal będą czujnie dbać o to by być przygotowanym na atak.

użytkownik usunięty
Dentarg

Czy on się teraz urodzi w 2017? Jesteś w ogóle w stanie opisać na krótko fabułę tego filmu tak żeby można było wysnuć wnioski co może wyjść z tego w przyszłych częściach? Ja już tego kompletnie nie ogarniam. Zaczyna się jak jedynka a potem traci już kompletnie sens.
To co moim zdaniem własnie dobiło tego Terminatora to ta maszyna czasu którą zbudował Arnold w 84. Teraz będą sobie skakać i zmieniać wszystko do woli, spotykać samych siebie. Gdzie w tym wszystkim jest element zagrożenia zbliżającej się apokalipsy? Zbudowanie przez Arnolda maszyny czasu w 84 r. do której można wejść i dowolnie się przemieścić śmierdzi mi jakimś niekończącym się serialem. Dla mnie to jest równie nieudany powrót jak Prometeusz. Zagmatwane, pogmatwane, bez litości obchodzące się kultowym pierwowzorem.

użytkownik usunięty

I czy tylko ja mam wrażenie że Emilia Clarke w tym filmie coś sobie z ustami zrobiła? Być może w następnej części będzie już jak ciekły T-1000 rozpływać się na słońcu:)

ocenił(a) film na 8

Też tak uważam. Ten motyw z maszyną czasu to strasznie namieszał. W ogóle to (nie wiem jak tam z teoriami podróży w czasie) uważam, że podróż do przyszłości nie powinna być możliwa. Przyszłość to carte blanche. Jeśli już to prędzej powinni skonstruować jakąś maszynę do hibernacji, aby obudzić się za te 33 lata bez efektu starzenia. Co w zasadzie na jedno wychodzi.

użytkownik usunięty
Lalu

Przyszłość nie istnieje a przeszłość to tylko przeszłe teraz. Cofanie się do przeszłości którą już znamy wydaje się bardziej wiarygodne chociaż jest równie niemożliwe jak do przyszłości. Więc u Camerona przynajmniej było to wiarygodne jak na film sci-fi. W Genisys to już wyszła bajka jak Powrót do przyszłości.

ocenił(a) film na 1

Można też założyć, że są te trzy światy jak w opisie filmu A,B,C. Wtedy ten świat C, miejsce dla ludzkości z opisu, to kontynuacja linii czasowej T1 i T2. W tym świecie C rządzi już Genisys, trwa wojna. Reese przenosząc się do przyszłości trafia z innego świata np. A do świata C. W trakcie tej podróży widzi kawałki swojej historii w tym świecie C (nowe wspomnienia). Przenoszą się do 2017, bo zna częściowo przyszłość, która wydarzyła się w świecie C, aby zapobiec dniu sądu w postaci Genisys.

Jak szaleć to szaleć.

ocenił(a) film na 8
ligoo

O matko!! To już wolę tą teorię, że za każdym razem kiedy się cofają tworzą alternatywną linię czasową.
Jakoś mi to łatwiej ogarnąć moim małym rozumkiem.

użytkownik usunięty
ligoo

A ten świat A to co to za świat? Czy przenosząc się z A do C wie że już umarł w świecie C?

ocenił(a) film na 1

Świat A pochodzi z... opisu Terminator Genisys na FW ;) Nie wiem co to za twór, chyba jakiś równoległy. Nie wiem też czy oryginalny Reese ze świata C umarł, czy nie umarł. Reese ze świata A wie tylko tyle na swój temat ze świata C, ile zobaczył w trakcie podróży w czasie.
Zakładam, że w świecie C rządzi Genisys, a podróżnicy w czasie (John, Reese, T-800, T-1000), którzy wylądowali w świecie C tworzą alternatywną historię tego świata, czyli przeszłość można zmienić, ale nie ma to wpływu na teraźniejszość.

użytkownik usunięty
ligoo

A w takim razie czym jest ten świat B? Czy będzie on w kontynuacji Genisys?

ocenił(a) film na 1

W kontynuacji, jak się wielka czerwona kula wkurzy, pewnie poznamy nawet światy D, E ,F.

ocenił(a) film na 7

"Czy on się teraz urodzi w 2017? Jesteś w ogóle w stanie opisać na krótko fabułę tego filmu tak żeby można było wysnuć wnioski co może wyjść z tego w przyszłych częściach?"

Mam nadzieję, że się nie urodzi. Bez niego będzie ciekawiej. O ile jeszcze opisać fabułę filmu, chronologicznie, mógłbym bez problemu o tyle wysnuć wnioski odnośnie następnej części łatwo nie będzie.
Przede wszystkim trzeba na to patrzeć jak na alternatywną historię, nie oczekiwać 100% zgodności z poprzednimi częściami i zaakceptować regułę "braku przeznaczenia".

"Teraz będą sobie skakać i zmieniać wszystko do woli, spotykać samych siebie."

Znów Twe nieuważne oglądanie. Żeby skoczyć z 1984 roku do 2017 roku potrzebowali wehikułu, a także procesora T-800, który spalił się podczas przenoszenia Kyle'a i Sary w czasie. Niestety takie procesory nie rosną na drzewach, więc ciężko im będzie skakać do woli.

użytkownik usunięty
Dentarg

Czyli oni na dobre utknęli w tej przyszłości a kontynuacja ma być w kinach w 2017 czyli wtedy będzie to już nasza teraźniejszość a nie przyszłość. Moim zdaniem pewnie przesunęli po prostu akcję tej serii z dwudziestego wieku na dwudziesty pierwszy, Connor się i tak urodzi i będzie walczył ale trochę później a Kyle swoją funkcję rozrodczą i tak wykona. Arnold zostanie dziadkiem Johna:)

ocenił(a) film na 8

No nie wiem, podobno silne pole elektromagnetyczne kiepsko wpływa na męską płodność. A ostatnio podróżował sporo ;)

ocenił(a) film na 7

"Connor się i tak urodzi i będzie walczył ale trochę później a Kyle swoją funkcję rozrodczą i tak wykona. "

Moim zdaniem popełnią błąd jeśli tak zrobią, ale nie wykluczone, że tak właśnie będzie.

ocenił(a) film na 8
Dentarg

Taa, love story musi się ciągnąć dalej. Cholera zamknięcie tematu w 1 to jednak było błogosławieństwo. Już bym chętniej łyknęła to love story w wykonaniu jakiejś innej pary.

ocenił(a) film na 7
Lalu

Z tego love story mogliby zrobić zaskakujące tragic story. Niby wszystko fajnie, niby ludzie się spodziewają spłodzienia Johna, a tu psikus i jedno z nich ginie przed "spółkowaniem".

ocenił(a) film na 8
Dentarg

Wiesz, można jeszcze w ramach uprawnienia dać ojcu wychować dziecko. Ale wtedy kogoś innego na Kyla trzeba w castingu wybrać. Jak dla mnie na razie gość jakoś sobie radzi w filmach akcji, ale jakby dodać do roli element psychologiczno-emocjonalny, to będzie ciężko.

ocenił(a) film na 7
Lalu

Nie wiem, mi tam równouprawnienie nie potrzebne w tym filmie. John tym bardziej.

ocenił(a) film na 8
Dentarg

Ja tam też nie przepadam za tym ciężkim motywem feministycznym we współczesnym kinie ale pojawia się on coraz częściej i co poradzisz.
Pisząc ciężkim mam na myśli, że chyba dla poprawności politycznej się pojawia, a nie z potrzeby przedstawionej historii.
Więc tylko patrzeć jak bohaterowie kina akcji to urodzone niańki.

ocenił(a) film na 8
Dentarg

I właśnie mnie olśniło. Gliniarz w przedszkolu. Jednak ten Arnold to wyprzedza swoje czasy. :D

ocenił(a) film na 7
Lalu

A Sarah Connor z T2? Przecież też była twardą kobietą i to już w 1991r :P

ocenił(a) film na 8
Dentarg

Zgadza się. Ale ja nie powiedziałam, że nie było twardych kobiet i w kinematografii i w historii ogólnie. Chodzi o to, że element silnej kobiety zawsze był uzasadniony jakąś historią. To że Sarah Connor w T2 była silną osobowością, w dużej mierze brał się z jej doświadczeń z T1. A obecnie często mam wrażenie, że silna kobieta w tej czy innej opowieści musi być bo tak, bo takie są oczekiwania itp. Prawie jak parytet w parlamencie. A mnie to nie przekonuje.

ocenił(a) film na 7
Lalu

To, że Sarah Connor w T5 jest silną osobowością też bierze się z jej doświadczeń. W dzieciństwie ścigał ją terminator T-1000, który zabił jej rodziców. Z kolei drugi terminator, od przez kilkanaście lat uczył ją jak walczyć i przygotowywał na przyszłą wojnę ze Skynetem. Teoretycznie powinna być bardziej twardą osobą niż oryginalny John Connor, który w jej wieku przeżył znacznie mniej.

ocenił(a) film na 8
Dentarg

Tyle, że moja wypowiedź nie dotyczyła T5, tylko obecnej tendencji. Taki Mad Max, w pierwotnej wersji kobiety stanowiły jakąś przyczynę nawiązania akcji, ale film skupiał się na postaciach męskich.
Nie piję do tego, że postać Furiosy została wciśnięta na siłę, ale nie do końca wiadomo skąd tam się wzięła i jakim sposobem w tak męskim świecie uzyskała tak wysokie stanowisko. Nie jest to krytyka, Furiosa była super postacią. Jednakże ta tendencja jest troszkę na wyrost. Jak zobaczyłam trailer T5, w którym na odsiecz Reese'owi przybywa waleczna Sara i krzyczy "come with me if you wanna live" to coś we mnie umarło. Serio, tym bardziej, że pierwotnie to była kwestia Reese'a.
Doceniam silne kobiety we współczesnej kinematografii, ale serio, gdzie się podział Kopciuszek i Książę na białym koniu? Reese w oryginale nie był nieśmiertelny i miał swoje słabości, ale po trailerze odniosłam wrażenie, że zupełnie zamienili role, teraz to on jest damą w opałach.

ocenił(a) film na 7
Lalu

Przecież nie był damą w opałach. Również walczył, tak samo jak Sara. Obie postacie zachowywały się jak żołnierze. Rozumiem o co Ci chodzi z obecną tendencją, ale akurat w T5 jest to bardzo dobrze uzasadnione. Znacznie lepiej niż w Mad Maxie, w którym tak jak sama stwierdziłaś, nie wiadomo kim tak właściwie ta dzielna Furiosa jest.

"Kopciuszek i Książę na białym koniu"

To dopiero brzmi jak profanacja terminatora i kpina z tematu.

ocenił(a) film na 8
Dentarg

Weź pod uwagę, że większość tego rodzaju wątków wplatanych w filmy akcji to zazwyczaj jakaś presja na wprowadzenie wątku ogólnie znanego ale w ukryty sposób. Przecież podobno wątek miłosny w T1 to nie wymysł Camerona a producentów.
Podobno miał tam też być jakiś motyw z cybernetycznym psem czy coś - ale tego Cameron już nie zdzierżył i kazał im spadać (na szczęście).
Poza tym ja mam silne tendencje do wyszukiwania elementów w filmach, które mi pasują do znanych bajek. Każdy ma swojego hopla.

ocenił(a) film na 7
Dentarg

A scena po napisach ? Skynet zyje.

ocenił(a) film na 7
luquepl

???
O co Ci chodzi? Tak, Skynet ma się dobrze i co?

ocenił(a) film na 7
Dentarg

Zostal Skynet ktory ma tylko hologram.Teoretycznie.
Alex ktory jest T5000 ktory jest Skynetem jest okreslany przez scenarzystow jako Time Lord ;)
Czyli nawet jesli by wysadzili skynet to prawdopodobnie ten terminator dalej by gdzies tam skakal.

ocenił(a) film na 7
luquepl

Ok, ale jak to się odnosi do mojej wypowiedzi? Napisałem w niej, że Sara i Kyle wierzą w to, że zniszczyli Skynet. Ty mi odpisujesz, że "Skynet żyje". Wiem to, ale chciałbym zaznaczyć, że Sara i Kyle nie wiedzą.

ocenił(a) film na 2
Serce

tEN FILM TO PO PROSTU dZIADOStWO!

ocenił(a) film na 4
Serce

Dokładnie

ocenił(a) film na 4
Serce

Na tle nowych części to trójeczka też się sprawdza chociaż to nie to samo co dwie pierwsze

użytkownik usunięty
Serce

Nie dajmy sobie wmówić, że nie wróci.
Minęła era filmów noir, a później pojawiły się perełki neo-noir, które gęstym klimatem przebijały czarno-białe kryminały z lat '40-'50. Minęła era westernów - Eastwood nakręcił "Bez Przebaczenia", a D. Milch serial "Deadwood". Minęła era mrocznych filmów fantasy z lat '80? Minęła do 2011 i premiery "Gry o Tron". Takiej ilości dekapitacji i gołych biustów nawet Conan nie widział. ;)

Dobre, mocne, brutalne kino science-fiction też kiedyś wróci. Musimy się tego głośno domagać, głosować portfelem olewając produkcje w PG-13. Ludzi rozczarowanych współczesnymi trendami w kinie jest wystarczająco dużo aby można na nich (na nas) zarobić.

ocenił(a) film na 6
Serce

Teraz już naprawdę ciężko o takie filmy, jakie robili wtedy.

ocenił(a) film na 1
Serce

Czwórka też miała to coś, albo przynajmniej w kierunku tego czegoś zmierzała. Swoją drogą Arnie powiedział kiedyś w wywiadzie, że cieszy się że nie grał w czwórce bo ssała. Ciekawe co miałby do powiedzenia na temat Genisys - ale tak szczerze ;) Jako fan wolałbym, żeby za terminatora zabrali się tak jak za Gwiezdne Wojny. Bo dużo można mieć opinii na temat "Przebudzenia mocy" ale na pewno nie "że ssie" albo, że nie jest w klimacie pierwszych trzech filmów ;). Sądzę, że nie jest jeszcze za późno by coś takiego zrobić z Terminatorem. Ale z drugiej strony czy świat jest gotowy na kino w stylu "T1", "Tajemnicy Syriusza", "Cyborga" czy legendarnego "Hardware"?

Serce

Moja refleksja na temat tej części będzie mało skomplikowana.
Treść? Uboga. Naprawdę skromna - tak po linii prostej. Akcja? Coś tam się działo chwilami. Gdyby wyciąć te chwile, to można z nich efektowny trailer zrobić taki na minutę - może góra dwie. Arni? No cóż - taki dziadek terminator. Ale trudno, aby Terminator był bez terminatora, a Terminator bez Szwarzenegera, to już w ogóle nie miałoby sensu. Łączenie przeszłych wydarzeń z nowymi, no wyszło, jak wyszło - mogło być znacznie lepiej, ale i na pewno gorzej. Na siłę niestety ciągnięcie tej serii. Trzecia część to powinno być wszystko, a na dobrą sprawę na pewno nie będę odosobniony w stwierdzeniu, że prawdziwy Terminator skończył się na drugiej, a to wszystko co zostało nakręcone po niej, to taka kontynuacja na siłę i niestety rozwadniająca ten kultowy film.

I choć mógłbym zamknąć ten komentarz na powyższym stwierdzeniu, to były małe pozytywy w tej części, dla których mimo wszystko nie żałuję, że obejrzałem.
Po pierwsze Emilia Clarke. Praktycznie przez cały czas moje oczy były na niej skupione. Piękna dziewczyna, uroczy uśmiech, nie sposób się w nią nie zapatrzeć. Nieważne, czy jest lepszą, czy gorszą aktorką. Łapie za oczy i tyle.
Drugie to Jai Courtney. Tego aktora się zna lub nie, jednakże na pewno nie trzeba go przedstawiać fanom "Niezgodnej". I choć grał tam negatywną postać, to i tak oglądając tego Terminatora, moje myśli co chwila krążyły wokół "Niezgodnej" i dzięki temu czułem ducha tego filmu, fajne skojarzenie, wprowadzało to sentymentalny klimat, a i tak poza tym miałem wrażenie, że twórcy tego Terminatora chyba gdzieś tam mieli mniejszy lub większy pomysł, aby ten kultowy film poszedł w takim kierunku - takiej "serii" a'la Niezgodna, w jakimś małym stopniu "Igrzyska Śmierci", i coś tego typu po prostu. Kto lubi filmy tego rodzaju, to myślę, że czuje co mam na myśli, więc nie będę bardziej rozwijał tego wątku. A czy to się udało? Niestety nie. Brakowało ciekawsze treści i czuć było, że jest to dokrętka mająca coraz mniej wspólnego z klimatem pierwszego, czy drugiego Terminatora, mimo tego łącznika w postaci Szwarzenegera, czy tych samych imion postaci itd. Pewnych rzeczy nie da się po prostu ciągnąć nie wiadomo ile i trzeba wiedzieć kiedy nie należy się brać za dokręcanie kolejnych części. Oczywiście - pewnie część fanów jest ucieszona z tego powodu, że Terminator ciągle żyje, powstają nowe części, treść pewnie już jest mniej ważna, ale liczy się to, że jest. Ja pod tym kątem mam różne zdania. Raz się to udaje i fajnie, że jest kontynuacja, a raz niestety nie udaje, a gdy już ogląda się to choćby z samej ciekawości "co też to wymyślili i jak to wyszło", to więcej w tym oglądaniu jest wracania pamięcią do tego starego, niż dawanie się wciągnąć temu nowemu.

Generalnie ten Genesis nie jest wart rozpisywania się o nim. Treści mało. Wszystko proste jak drut. Zabawna ta wstawka "bad boys, bad boys, whatcha gonna do.... whatcha gonna do...". Pasowała do całości, jak kwiat do kożucha. Reżyser widać miał chwile potrzeby jakiegoś innego klimatu. Wstał rano, obudził się z taką myślą, albo w danej chwili go coś naszło, że zaszaleje i będzie rozrywkowa scena rodem z Bad Boysów - z Willem Smithem i tym drugim. Niewątpliwie zaleciało Bad Boysami, ale przez chwilę odebrało temu filmowi powagę i można było sobie zadać pytanie pod nosem, czy to na pewno jeszcze Terminator, czy już bardziej jakaś radosna wariacja na jego temat ;) No ale..... widać taką chwilę słabości miał twórca i na szczęście tylko jedną i się szybko opanował, że to nie ma co iść w tym kierunku, bo już pewnie w ogóle by wyszło z tego nie wiadomo co.

No nie będzie ten Terminator Genisis filmem do którego z chęcią powrócę i chciałbym go nie wiadomo ile oglądać. Raz może warto. Drugi raz dla samej Emilii Clarke, a dalej to już niech tam sobie gdzieś istnieje jako dzieło średnio udane. Jako osobny film sam w sobie da się obejrzeć. Ale już jako kontynuacja wielkiego tytułu zmusza do myślenia, że ma to być kontynuacja. A takie myślenie, że to ma być kolejna część, to już mówi wszystko, jaka ta część jest.

Serce

U mnie podobne odczucia. Trójka już męczyła nadmiarem CGI i Krystyna nawet niewiele pomogła. Czwórka to odmienna koncepcja i zupełnie inny film. A co do piątki - już po trailerze było widać że to w ogóle śmieszkizm.

Serce

zobaczymy jak sie zaprezentuje 6 część Cameron ma być producentem i mają wrócić, wszystkie stare postacie, a takze aktorzy. jeśli chodzi o terminatora to pierwsze 2 cześci były najlepsze, a zwłaszcza druga, 3 była w miare spoko ale 5 i 4 słaba

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones