Najlepszy film wojenny ever, takie jest moje zdanie i stawiam dwie bańki, że znajdzie się 30 userów
którzy się pod tym podpiszą.
Jako pierwszy skomentowałem Twój post, ale jakiś czas potem obejrzałem ,,Cienką Czerwoną Linię"... wybacz, ale chyba muszę zmienić zdanie :D
Przyprawiasz mnie o melancholię głęboką niczym... nie przypominającą jakiejkolwiek wcześniej doznałem.
Nie no, spoko. Będzie 14 :)
Jest sporo świetnych filmów wojennych, czasem trudno je porównywać, bo są doskonałe, jak choćby 1y Stalingrad, ale ten to też absolutny TOP
Pod względem scen batalistycznych - tak.
Niestety Spielberg zapchał go patosem.
Ale nie byłby Spielbergiem gdyby tego nie zrobił.
Pianista vs Szeregowiec Ryan
Ech... powiedzmy że:
1. Szeregowiec Ryan, Pianista
Jeszcze osiem.
:)
Ścieżki chwały
Czas Apokalipsy
Idź i patrz
Full Metal Jacket
Łowca jeleni
Pluton
Młode lwy
Bękarty wojny
Pianista
Johnny poszedł na wojnę
Gdzie Szeregowcowi do tych filmów, a nie widziałem zbyt wielu 'wojennych' produkcji. Tak więc duża ignorancja z Twojej strony. ; p Ale trzymam kciuki za dobicie do 30, bo nie wchodzę w czyjeś opinie - ja tylko uprzejmie zauważam. ; )
Całkiem możliwe, że jestem ignorantem, drogi kolego (jakkolwiek z kolei z Twojej strony eksplikację numerów 8 i 9 diagnozuję jako poważny niedobór dendrytów). Niemniej jednak, spośród wszystkich wojennych ten podobał mi się najbardziej, co wystarcza mi, by nadać mu status podany w temacie.
Również nie krytykuję i dziękuję Ci za kciuki :)
Podobał się najbardziej? W pierwszym poście piszesz, że jest najlepszy - a to nie to samo. ; p Co do 8 i 9. Doceniając Bękarty należy posiadać pewną wiedzę filmową. Przy Pianiście wystarczy (tylko)wrażliwość. Takie wskazówki.
Trochę się zgrywam, bo nie interesuje mnie Twój gust, jednakże Szeregowiec przy innym filmie Spielberga( Lista Schindlera) gaśnie, a to żadne arcydzieło.
Zbieraj te kciuki, bo mam kaca. ; )
Oj oj oj... to tylko kwestia gustu... dla wielu filmy które wymieniłeś będą dużo gorsze, dla Ciebie na odwrót, co nie oznacza, że Szeregowiec jest rzeczywiście gorszy
Ale w tym akurat aż tyle nie było To już Dzień niepodległości był bardziej patetyczny, aż do żżyg...a
Dzień niepodległości był przynajmniej śmieszny. Zapewne miejscami niezamierzenie, ale śmieszny. Miałem ubaw oglądając ten film. :)
ja też. Prezydent prowadzący formacje wbił mnie w fotel... ze śmiechu oczywiście. A w Szeregowcu lądowanie, desant czy Diesel i Peper to była sama przyjemność oglądania
Mnie zabiło to - że kosmici potrafiący eksplorować kosmos na duże odległości, dali wyrolować się dwóm średnio inteligentnym ludziom. Dużo jest tam takich kwiatków. Zabawa na całego. Co do Szeregowca - to nie nazwałem go słabym obrazem, jest dobry. Ale w pierwszym poście został nazwany najlepszym filmem wojennym. Nie zgadzam się z tym. Do takiego miana potrzebna jest ręka geniusza, a Steven rzadko nim bywa. ;p
Ja w ogóle mówiąc szczerze bałabym się powiedzieć jaki jest najlepszy film, bo trzeba by było ustalić kryteria, jakieś wytyczne wg czego oceniać... W Dniu oprócz tego co piszesz to najlepsza była ta poprawność polityczna, dzielny czarnoskóry, jego zona i żona prezydenta, ramię w ramię żydzio zbawiajacy świat, Emmerich już bez tego filmu nie potrafi zrobić....
Poprawność polityczna jest tam jak tlen. Kto się wyłamie, ten wylatuje.
Sam nie wiem, który jest najlepszy. Z pewnością mogę jedynie stwierdzić - iż nie jest to Szeregowiec. :)
Ja nie wiem, może Wielka czerwona 1, może Parszywa 12, albo 20 innych, ale na pewno z 10-20 jest na tym samym miej więcej poziomie