Po takiej obsadzie można spodziewać się przyzwoitej pozycji, która bynajmniej nie rozczaruje do szpiku kości. Po film sięgnełam ze względu na Walkena oraz Chen, do której mam sentyment ze względu na kultowy serial Twin Peaks.
Niestety po seansie Wild Side jedyne uczucie, które mi towarzyszyło, to to, że straciłam tylko czas na tak marną pozycje.
Intrygi na poziomie wenezuelskich telenoweli, wyjątkowo drewniane aktorstwo (nawet Walken nie pomaga jeśli chodzi o ogół). Klimat lat 90 oscyluje na szali niskobudżetowych produkcji kategorii b. Cała fabuła bardzo przewidywalna i schematyczna. Zakończenie wiadome od początku.
Chyba najlepiej z całej trójki wyszła Heche, która jednak nie pasowała mi do roli luksusowej call girl. Momentami miałam wrażenie, że scenariusz do tego filmu powstał w 15 minut, pisany gdzieś na kolanie w pośpiechu, po to tylko aby był...