No i się doczekaliśmy :"))))
NAJGORSZEGO polskiego tłumaczenia tytułu filmu zagranicznego!! Ja kompletnie nie rozumiem jak można było tak zniszczyć ten tytuł, on jest przecież koszmarny :/
A że nowy plakat gorszy od poprzedniego, to już nawet nie wspomnę.
Kto Ci powiedział, że tytuł ma być kalką językową? Wcale nią być nie ma. Tytuł jako fraza nadaję wyobrażeniu o filmie, przed jego zobaczeniem jakiś kształt. Tytuł obcojęzyczny nadaje ktoś, kto w oczach producentów nadaje się do wyznaczania tytułów. I w tym przypadku ten ktoś zapewne nie popełnił ogromnej gafy wybierając tytuł właśnie taki. "Sama przeciw wszystkim" jest frazą, która na tytuł, jako tako, nadaje się - ma w sobie trochę feminizmu, jest nieco trywialna. Kojarzy mi się z naiwnością. Mnie osobiście nie zachęca, ale zapewne nie jestem grupą docelową.
Podnosić raban na miarę Złotych Malin to za dużo. W ogóle, cały ten szum wokół polskich tłumaczeń nie podoba mi się. Słowa, nawet jeżeli mają to samo znaczenie, mają różny wydźwięk (oraz sto innych cech) w różnych językach. W tym konkretnym przypadku zapewne chodzi o wymowę nazwiska Sloan. Na zakończenie dodam, że "Łowca Androidów" jest świetnym tytułem, mimo, że jego angielski odpowiednik jest zupełnie inny.
Brawo!
Gratuluję pomysłu!
To teraz dać wolną rękę tłumaczom (jeśli do tej pory jej nie mieli) i niech "tworzą" co chcą, łącznie z samym tekstem w filmie, dialogami, opisami itd. Dowolność rozumiem wskazana, a związek z oryginalną treścią śmiało może być luźny...
A potem powstają takie kwiatki, jak zeszłoroczny "Grave" i że to niby jest "Mięso"...?!
To smacznego!
Aha, a graveyard to zapewne w tym dosłownym luźnym tłumaczeniu "mięsne pole" coś na kształt stoiska z wędlinami, gdzie mięsko pięknie rośnie i smakowicie wygląda, że ślinka leci... ]:[]
prawie dobry komentarz, tylko niepotrzebnie powtarzasz (po gościu, który założył temat) o "polskich tłumaczeniach", można to porównać do "polskich obozów", czegoś takiego nie ma i nie było, tłumaczy to się dialogi, a dystrybutor w każdym kraju nadaje taki tytuł jaki mu się podoba, tytuł polski nie musi mieć żadnego związku z oryginalnym, więc generalnie nie jest to "polskie tłumaczenie"...no ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie żeby było
np. The godfather - Ojciec chrzestny, to jest polskie tłumaczenie
a Miss Sloane - Sama przeciw wszystkim, to nie jest polskie tłumaczenie
Ja też mam już dość czepiania się o drobiazgi filmwebowych samozwańczych tłumaczy, ale w tym przypadku dystrybutor przegiął, poszedł na całość. Ja już tu kiedyś o tym wspomniałem, ale powtórzę. Otóż w dawnych czasach w telewizji i prasie PRL-owskiej nie było w ogóle reklam, a reklam filmów i to jeszcze amerykańskich w szczególności. I nie dziwią dzisiaj tytuły "Łowca androidów", "Jak to się robi w Chicago", czy "Elektroniczny morderca", a więc kolejno "Blade Runner", "Raw Deal" i "Terminator". Tytuł musiał być chwytliwy, choć pamiętam wyjątek, "Predator", który poszedł w kinie z oryginalnym tytułem, a wiem o tym, bo sam na nim byłem:-) Natomiast w dzisiejszych czasach nadanie omawianemu, z gruntu poważnemu, głębszemu filmowi tytułu kojarzącego się ze złotą erą filmów klasy B i VHS-ów, ogólnie klasyfikowanych jako "Zabili go i uciekł" (mnie się skojarzył z "Uciec, ale dokąd?" z Van Dammem), to obraza nie tylko dla filmu, ale przede wszystkim dla polskiego widza, którego dystrybutor potraktował jak debila. Bo obecnie Polak może zobaczyć reklamę filmu w TV, gazecie lub czasopiśmie, zaś ci młodsi, którzy nawiasem pisząc najgęściej chodzą do kina i się tym interesują, dowiedzą się o filmie bardzo dużo z Internetu. Wystarczyło pozostawić oryginał, a w reklamie w tygodniku/telewizji dodać kuszący tekst: "Nominowany do Oscara", czy innego tam "Złotego Cielca".
W sumie to nawet dobrze, gdy pojawił się na Filmwebie taki wątek, ale oczywiście w takim jak ten, ewidentnym przypadku robienia z nas, widzów, wała. Przynajmniej wiem, że jest trochę osób w Polsce, które wykazują się wrażliwością również w tym temacie, bo chyba rozumiesz, iż ten, kto wymyślił ten tytuł, ową wrażliwością nie zabłysnął.
Na koniec dla czytelników portalu pytanie konkursowe. Dlaczego "Grawitacja" z Sandrą Bullock nie wyszła u nas pod tytułem "Sama przeciw zimnej, bezkresnej przestrzeni"? Po nagrody proszę zgłaszać się do dystrybutora. Darz bór!:-)
dystrybutor chce żeby film się jak najlepiej sprzedał, dlatego dostosowuje tytuł tak, żeby się podobał większości, a większość ludzkości to niestety, ale są gamonie, ludzie inteligentni należą do mniejszości
Chciałbym zaznaczyć, że ja też nie rozumiałem tego tytułu. Ale może właśnie dystrybutor się nie wysilił za bardzo i przetłumaczył tytuł dosłownie. W końcu jeśli nazwisko bohaterki potraktować jako anagram Sloane --> alone's czy is alone to prawie mamy polski tytuł ;) Miss is alone ;)
Ale to tylko taka rozkima poboczna ;) Wiem, naciągana :)
Tytuł mnie zachęcił do obejrzenia, czego bym nie zrobił, gdyby pozostowiono go w oryginalnej wersji. Ludzie na ogół najpierw zwracają uwagę na nazwę, a w dalszej kolejności na opis. Myślę, że to była trafna decyzja.
próbujecie być mądrzy myślicie że znajomość takich słów jak "miss" czyni was wyjątkowych a nie wiecie że tłumaczenie a spolszczenie to dwie różne rzeczy... kto tu się powinien wstydzić dystrybutorzy co mieli słabszy pomysł czy anonimki co myślą że wszystkie rozumy pozjadali bo zauważyli że polski i oryginalny tytuł nie mają ze sobą za dużo wspólnego? jakby to było jakieś nowe zjawisko albo tajemnica xD
Bez przesady jest daleko za niemieckim filmem "1200°C" ktory po polsku przetlumaczyli jako "Tunel śmierci" czy nawet za Netflixowskim "Extraction" znanym po polsku jako "Tyler Rake: Ocalenie" :)
A czy tytuł musi być tłumaczony 1:1? Moim zdaniem tytuł "Sama przeciw wszystkim" jest bardziej trafny, a nawet lepszy od oryginalnego. Czyli imienia i nazwiska, które niewiele mówi.
Tytuły filmów nie są TŁUMACZONE, tytuły w Polsce są NADAWANE przez dystrybutorów. Według jakich kryteriów? Prawdopodobnie chodzi o przyciągnięcie widzów, a że robią to niedorozwinięte intelektualnie dzbany, więc jaki jest efekt, widzimy wszyscy.