Film miał pokazać, że czarnoskórzy śpiewali z radości życia na plantacjach. Disney sprzedał się KKK, a w odpowiedzi nastąpiły protesty obrońców walki ze rasizmem.
Fakt, sceny z podśpiewującymi sobie niewolnikami, którzy wracają z pracy na plantacji wzbudzają kontrowersje, ale już samo przedstawienie przyjaźni między wujkiem Remusem a chłopczykiem ma w sobie mnóstwo pokładów ciepła. Czarnoskóry bohater został tu przedstawiony bardzo życzliwie, podobnie jak czarny chłopczyk. Nie wiem, czy warto tu dopatrywać się zamierzonego rasizmu, raczej przesłanie wypływające z filmu wskazuje, że twórcy mieli zupełnie przeciwne intencje. A że przedstawili czarnoskórych niewolników - cóż, takie były kiedyś realia.
A czy Ty szanowny niewolniku nie spirewasz czasami z radości w ciągu codziennych czynności? Przecież Twój Pan dba o Ciebie tak samo jak o tamtejszych niewolników, niewiele się zmieniło.