Chciałem tylko napisać, że baseball wcale tak nie wygląda... Film w ogóle nie oddaje klimatu meczu baseballowego, ani całej otoczki tej dyscypliny. A tak poza tym ten film to marna romansowa kupa.
I to był błąd... Jeśli robili film w którym motywami przewodnimi jest trudna miłość oraz baseball, to nie powinni po macoszemu traktować drugiego motywu. Można było to zrobić bardzo fajnie i ciekawie... ale baseball stał się tylko dodatkiem do tej kolejnej romansowej kupy... Prawdopodobnie baseball był tu przykrywką, mającą sprawiać, że gdy film ten był grany w kinach, to więcej facetów chętnie poszło ze swoimi kobietami na ten romans... No... niestety... "Zonk"... Ten film nie oddaje "klimatu baseballowego". Natomiast jest kolejnym banalnym romansem...
Nie zgodzę się z Tobą. To film o miłości z bejsbolem w tle i nic więcej. Czego się spodziewałeś ? Jeśli chcesz film o bejsbolu to obejrzyj typowe sportowe kino, gdzie motywem dominującym jest właśnie sama dyscyplina. Tutaj chodziło zupełnie o co innego i uważam, że bliska relacja między dwójką ludzi została w tym filmie pokazana na prawdę w interesujący sposób, a sam film bardzo dobrze się ogląda. Sam bejsbol i osiągnięcia Chapela stały się tylko metaforą do tego co on sam w życiu chciał reprezentować sobą...tylko nie zawsze potrafił, o czym świadczą wypowiadane na końcu słowa.
Przyjemne kino na wspólny wieczór z dziewczyną i tyle.
"Przyjemne kino na wspólny wieczór z dziewczyną i tyle."
Dla mnie to jednak za mało...
czyli jak wygląda wyjaśnij kupo i po drugie to jest film o gwiazdorze a nie o drużynach b.
W ogóle byłeś kiedyś na meczu skoro wiesz, że "baseball wcale tak nie wygląda"? Jak dla mnie film fajny w odbiorze.