PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469476}

Diuna

Dune
7,7 156 163
oceny
7,7 10 1 156163
7,3 53
oceny krytyków
Diuna
powrót do forum filmu Diuna

Drogi Denisie

ocenił(a) film na 6

Jeśli nie znasz mowy polskiej...
nie poznawaj jej.
Wielkieś nam uczynił pustki w domu DIUNY
nasz drogi Villenueve filmem swoim...

Byłeś reżyserem "bez pudła"
(wcześniej zrealizowałeś m.in. "Nowy początek", "Sicario", "Labirynt" i jak dotąd swe największe dzieło - "Pogorzelisko" - o wojnie domowej w Libanie).
Szalenie utalentowany Kanadyjczyku potem dokonałeś czegoś wydawać by się mogło niewykonalnego - podpisałeś "Łowcę androidów 2049".
Spełnione marzenie.
Ziszczone marzenie!
I... chyba wpadłeś w samo-zachwyt, bo z tą samą narracyjną strategią podszedłeś do "Diuny".
Wszystko... kontemplujesz.
Koronnym dowodem na to są wszystkie spotkania poszczególnych bohaterów z osławionymi czerwiami. Czerwie te nie budzą żadnego lęku, żadnej trwogi. Ale… nie mogą. Dla reżysera filmu są… piękne. Zamiast przed nimi przestrzegać, zachwycasz się nimi, podziwiasz, kontemplujesz ich urodę. Jak artefakt w muzealnej gablocie. I w ten oto sposób przegrywasz.
Zapominając o tym, czym jest „Diuna”.
To baśń.
To opowieść o księciu, który traci swoje królestwo, przyłącza się do rebeliantów, by walczyć u ich boku z tym samym wrogiem i po drodze zdobyć serce pięknej buntowniczki, z którą doczeka się zapewne pięknego potomstwa.
Tylko tyle i aż tyle.
Banał jakich mało?
Baja dla dzieci?
Jedno i drugie.

Nie jest to jakiś tragiczny film, nie nudzi ani przez chwilę, ale jest, z racji powyższych, tak niesłychanie płytki, wszystko jest tu tak ociosane, podział na dobro i zło tak ostro zarysowany, bez niuansów, bez wątpliwości (król Atrydów jest dobry, bo jest dobry, jego żona jw., Imperator z kolei jest zły, bo jest imperatorem. Harkonennowie są źli, bo okupują i łupią Arrakis. Atrydzi dobrzy, bo … tak,
i tak dalej i tak dalej…
Ten film nie udziela wielu odpowiedzi na nasuwające się podczas seansu pytania. A nie udziela ich, bo nie zadaje pytań. Wszystko trzeba przyjmować na wiarę. To baśń.
A skoro tak, warto było postawić na widowisko. Na spektakl. Tymczasem dzieje się tu niewiele.
Twórco drogi, przez blisko 1,5h rozstawiasz figury szachowe, by potem doprowadzić do w gruncie rzeczy prostego rozwiązania fabularnego (zresztą, może ta książka jest taka - płaska jak diuny).
Kontemplujesz wszystkie sceny, jakbyś kręcił jakąś głęboko uduchowioną opowieść. Tymczasem jest ona bardzo (sic!) przyziemna. Chodzi o Przyprawę. Substancję. Chodzi o pieniądze. O stan posiadania. O materializm.
Z tej jałowej kontemplacji nad pustką duchową własnego przedsięwzięcia (może ten film jest taki pusty, bo książka jest taka i mimowolnie obnaża to?), wynika jeszcze jedno - brak katharsis. Nie ma szans na oczyszczenie, bo nie ma skąd się ono wziąć.
Kontemplacja, pejzaże, widoczki, statki, przestrzenie - to pusta ekspozycja, za którą nie kryje się nic.
Poza bajką o księciu, walce o utracony tron i poszukiwaniu księżniczki.
Po seansie pozostaje duchowa pustka.

ocenił(a) film na 9
AutorAutor

A książkę czytałeś?

ocenił(a) film na 9
Agatonik

Gdyby czytał, to wiedziałby że zwiąże się z córką Harkonnena, Irulan.

ocenił(a) film na 9
WielkiBlekit

Tfu, ona była córką Padyszacha!

ocenił(a) film na 8
WielkiBlekit

Ale z tym potomstwem prawie trafił... Tylko, że nie do końca

ocenił(a) film na 6
Agatonik

Ależ ja nie zajmuję się interpretacją książki, lecz filmu. Każdą interpretację ogranicza interpretowany tekst, w innym wypadku zgadzalibyśmy się na dowolność. W tym przypadku to film. Zgoda, być może to tylko prolog, preludium do czegoś większego itd. etc. ale tego nie ma na ekranie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones