Wspaniały pod względem formy a zwłaszcza treści. Fenomenalny, niepowtarzalny, wpisujący się w erę lat 80-tych, gdy Amerykanie potrzebowali niezwyciężonego bohatera-żołnierza o uniwersalnym imieniu Jan, który strzela, wysadza, łamie, rzuca, przecina i eksterminuje - najlepiej całą wyspę złych i uzbrojonych po zęby ludzi na czele z dyktatorem, który ośmielił się porwać mu córkę ( ta zaś, choć porwana, nie płacze i nie załamuje rąk, jest pyskata, waleczna i kombinuje jak uciec ). No i te wspaniałe dialogi oraz celne wypowiedzi Jana Matrixa np.: "Pamiętasz jak powiedziałem, że zabiję cię ostatniego? - Tak John, obiecałeś! - Kłamałem". Perła!