Film opowiada trzy historie. Pierwsza dzieje się w XVI wieku. Hiszpański konkwistador Tomas Creo z polecenia królowej, na punkcie której szaleje, poszukuje legendarnego Drzewa Życia. Druga dzieje się współcześnie. Tomas Creo, naukowiec, maniakalnie poszukuje lekarstwa dla swojej chorej na raka żony. Trzecia to już wiek XXVI. Astronauta
byłby lepszy bez tej całej pseudometaforycznej otoczki, bez tych wątków pobocznych - dawnego i z przyszłości - które posiadają jak dla mnie wyłącznie walory estetyczne. Spokojnie film by się obronił wątkiem głównym, realnym tu i teraz...
Czy tylko ja widzę pewną inspirację Kubrickiem Arofonskiego??? Oba filmy dzielą się na trzy oddzielne płaszczyzny, ale powiązane ze sobą tak głębią filozoficzną ("Dokąd zmierza nasze istnienie?" "Gdzie są gdzieś granice nieskończoności wszechświata?" itp..Drzewo życia można tu traktować jako odpowiednik monolitu z...