Pomimo tego, że przez większość filmu efekty specjalna i animacja małp zachwycały, o tyle w niektórych scenach przypominał raczej przerywniki w grach komputerowych. Mówię tu min. o scenie powrotu Cezara i myśliwych z polowania, kiedy jego żona rodzi. Czy macie podobne odczucia?
Niestety scenariusz znowu przewidywalny a główny ludzki bohater po raz kolejny jest lewackim debilem, chyba nawet większym niż ten z poprzedniego filmu. Tego typa nawet apokalipsa nic nie nauczyła.
Mimo wszystko przyjemnie się ogląda.
PS. CGI 100 razy lepsze niż w parodii "Hobbita"
Spodobała mi się w tej części postać Cesara...to że nie chciał wojny i w końcu zaprzyjażnił się z człowiekiem
No cholera, jak na film poświęcony takiej tematyce, to nawet nie najgorszy. Po raz kolejny ta seria zaskoczyła mnie pozytywnie, pewnie po trochu dlatego, że spodziewałem się mega kupy :) Ale laski w filmie mega słabe. Zwłaszcza żona Cesara. Doprawdy nie mam pojęcia co on w niej widział...
Wiadomo, to jest ewolucja małp czyli dowiadujemy się o ich narodzinach itp. No, ale każdy zna film
"Planeta Małp" z lat 60 i tam małpy są już w kosmosie ?
No właśnie, tutaj 2014 rok i małpy żyją w lasach, a tam rok 2050 i małpy już mieszkają na innej
planecie i wyrżnęły cały gatunek ludzki. I niby o co tutaj...
W komputerze, jak grafika w grze komputerowej. Jednak najlepiej wyglądały w filmie "Planeta małp"
Tima Burtona. Genialna charakteryzacja, a nie komputerowa lipa.
Fatalni aktorzy, naiwny, pozbawiony logiczności scenariusz, dialogi rodem z jakiegoś wyciskacza
łez, reżysersko bez polotu. Nie napiszę, że to film dla idiotów, choć na pewno producenci chcieli
zrobić z widzów idiotów serwując im coś takiego.
Już pierwsza scena w której małpy zamiast uciec przed niedźwiedziem na drzewo, stoją na
przeciwko niego i na siłe sprawiają sobie problem jest definicją całego filmu... skrajny debilizm
scenariusza.
Nurtuje mnie jedno pytanie, jak oni nauczyli te małpy gry aktorskiej? I czy to nie było dla nich
męczące? Coś mi się wydaje, że to jednak wszystko było sztuczne. :/
Przez "dziesięć zim" małpy nie wiedziały, że za mostem żyją ludzie? Nagle z taką łatwością i szybkością mogły udać się do miasta, a przez dziesięć lat nie miały pojęcia o przebywających tam sąsiadach? Ciekawe.
Jestem mile zaskoczony.
Wszystko tu się zgadza; od fabuły (niebanalna historia lokalnego konfliktu, intrygi, dobrzy i źli po obu stronach), przez efekty po wykonanie. Moim zdaniem wszystko się fajnie zazębia od A do Z więc szacun dla scenarzysty i reżysera. Dodatkowo film nie pozostawia widza bez odrobiny...
Niesłychane. Małpy czerpią energię z owoców tropikalnych i roślinności. Stąd bierze się ich siła i odporność.